Artykuł został opublikowany także na portalu JustPasteIt (dawniej Eioba).
Wersja z 2024-08-11

English versionWersja dwujęzycznaBilanguage version

Grzegorz Jagodziński

Nieindoeuropejskie słownictwo
w germańskim

Uwaga: termin język germański oznacza nieznany z zapisów język, będący przodkiem wszystkich współczesnych języków germańskich (niemieckiego, holenderskiego, angielskiego, szwedzkiego itd.) tak samo jak łacina jest przodkiem wszystkich języków romańskich (rumuńskiego, sardyńskiego, włoskiego, francuskiego, prowansalskiego, katalońskiego, hiszpańskiego i portugalskiego). Istnienie tego języka uchodzi w nauce za pewne (natomiast pogląd, że język taki nie istniał, uważa się za zupełnie nieprawdopodobny). Termin język germański odpowiada angielskiemu Germanic. W tym samym lub podobnym znaczeniu używa się określeń język pragermański, prajęzyk germański lub język ogólnogermański (Common Germanic). Więcej na ten temat w artykule o pochodzeniu Germanów.

Wiele przytaczanych niżej informacji zaczerpnięto z już niedostępnej (ale na szczęście zarchiwizowanej) witryny Ricka Mc Callistera (zob. też tutaj). Jej autor wyraźnie nie dysponował przykładami nawiązań do innych języków indoeuropejskich, zwłaszcza do słowiańskich. Część przykładów to opracowanie własne lub pochodzące z innych źródeł (zob. np. Germanic substrate hypothesis, prace Vennemanna, jak Languages in prehistoric Europe north of the Alps).

Praojczyzna Indoeuropejczyków raczej nie pokrywała się z praojczyzną Germanów. Za tą ostatnią uważa się zwykle południową Szwecję, a także Danię i północne Niemcy. Jeśli nawet mija się to nieco z prawdą, i tak obszar ten był w stosunku do praindoeuropejskiego nieco peryferyjny. Nie przeczą temu nawet dość fantastyczne pomysły Renfrewa, który utrzymuje, że ludy indoeuropejskie zaczęły zasiedlać Europę już 6 tysięcy lat p.n.e.

W każdym razie przed przybyciem Indoeuropejczyków mieszkała tam jakaś inna ludność (o tym niżej), istniała też zapewne jakaś kultura – materialna i duchowa. Gdy jakiś język zostanie przyniesiony na teren zajmowany przez inny język, liczne zapożyczenia z języka autochtonów do języka najeźdźców (jakkolwiek rozumieć to słowo), a także zmiany fonetyczne i gramatyczne, są rzeczą naturalną. Dlatego w językach indyjskich tak dużo jest zapożyczeń drawidyjskich i austroazjatyckich (języki munda), dlatego celtycki tak bardzo „wyrodził się” z indoeuropejskiego typu. Dlatego też mamy przesuwkę w germańskim i mnóstwo wyrazów nieindoeuropejskiego pochodzenia tamże.

Nie wiadomo, czy zapożyczeniu uległo 25% słownictwa czy więcej. Np. uczony niemiecki Feist w latach 20-tych XX wieku twierdził, że 1/3. Obecnie oceny są bardzo różnorodne: w pewnych nowych pracach pomija się jednak w ogóle problem takiego słownictwa, z kolei Mailhammer badał germańskie czasowniki mocne i obliczył, że tylko około 1/5 z nich ma pewną etymologię indoeuropejską, a ponad 45% nie ma żadnej etymologii (dla porównania: w języku greckim, przesiąkniętym zapożyczeniami z substratu, wśród czasowników prymarnych tylko 30% nie ma etymologii indoeuropejskiej; w sanskrycie odsetek ten wynosi zaledwie niecałe 18%). Ciekawsze jest, że z analizy tegoż zapożyczonego słownictwa można wyciągnąć szereg wniosków (o ile w ogóle można…). Otóż Protogermanie zapożyczali przede wszystkim terminy dotyczące „wyższych” form kultury (np. rolnictwa), co jest zresztą jednym z argumentów przeciw obrazoburczym hipotezom Renfrewa. Analiza językoznawcza pokazuje wyraźnie, że rolnictwa uczyli się Indoeuropejczycy (nie tylko Pragermanie) od ludów, które zastawali na swoich nowych siedzibach, bynajmniej nie od ludów mezolitycznych.

Indoeuropejczycy byli ludem pasterskim, w mniejszym stopniu rolniczym. Na poparcie tej tezy jest wiele argumentów. Wystarczy tu podać jeden, dostarczony przez języki germańskie. Otóż indoeuropejski rdzeń *aǵ- (niezachowany w słowiańskim) znaczył pierwotnie ‘pędzić, poganiać’ (zwierzęta) – tak w jęz. indoirańskich, wtórnie także ‘działać’ (por. akcja z łaciny). W każdym razie żadne ze znaczeń tego rdzenia nie wiąże się z uprawą ziemi. Wyraz rozszerzony o -ro- (*aǵro-, w PG *akra-) miał też znaczenie ‘połać ziemi, łąka, pole nieuprawne, na którym wypasa się zwierzęta’. Pięknego przykładu dostarcza XIV–wieczna niemczyzna: w Biblii czytamy: „merckt die lilien des ackers” ‘przypatrzcie się liliom na polu’ – wiadomo, że na ziemi uprawnej lilie nie rosną. Dziś Acker to już tylko ‘rola, pole orne’.

Identyczna zmiana znaczenia nastąpiła (wcześniej) w łacinie (ager) i grece (agrós). Jak widać, w językach tych na oznaczenie pola uprawnego użyto słowa, które wcześniej oznaczało łąkę. Mogło to nastąpić dopiero wtedy, gdy dany lud zajął się rolnictwem. Grecy i Rzymianie zrobili to jeszcze w epoce prehistorycznej, stąd u nich *aǵro- znaczy już tylko ‘pole uprawne’. Natomiast Germanie dłużej trzymali się pasterstwa – uprawą ziemi zajęli się tak późno, że jeszcze w XIV wieku termin ‘łąka’ wciąż zachowywał swoje znaczenie.

Podsumowując: to nie Indoeuropejczycy przynieśli neolit do Europy. To ludy przedindoeuropejskie wprowadziły do Europy rolnictwo z Anatolii. Wbrew temu, co opowiada Renfrew, nie mogli to być Indoeuropejczycy, gdyż ci dopiero uczyli się rolnictwa od ludów tubylczych. Nie dziwi więc, że wśród germańskich (i nie tylko!) terminów rolniczych znajdziemy moc zapożyczeń, często z niezidentyfikowanego źródła.

Ciekawe jest, że nie było raczej jednego, konkretnego źródła zapożyczeń. W „leksykalnej inwazji” na protogermański uczestniczyły prawdopodobnie różne języki, bo też i ludność przedindoeuropejskiej Europy nie była jednolita etnicznie. W tym kontekście wymienia się:

  1. ugrofiński, używany w Europie północnej;
  2. Vasconic czyli prabaskijsko-akwitański, którym mówiło się nie tylko w Pirenejach, ale i w przynajmniej części Francji, Szwajcarii, Niemiec;
  3. tyrreński, tj. przodek etruskiego i bliskiego mu retyckiego; tu wpływ na germański wydaje się być znikomy, na łacinę – o wiele silniejszy;
  4. języki nieznanych nam dziś rodzin językowych (większość nieindoeuropejskiego słownictwa Germanów nie ma żadnej etymologii);
  5. a także – i to jest niezmiernie ciekawe – jakiś język semito-chamicki (czyli afroazjatycki).

Nawiasem mówiąc, potwierdza to hipotezę o stosunkowo odległych związkach genetycznych indoeuropejsko-semickich (wbrew Bańkowskiemu!) przy znacznie bliższych (mówimy tu o, powiedzmy, 10 tysiącach lat, a więc o czasach, gdy w Europie wciąż zalegały resztki lądolodu!) indoeuropejsko-kartwelsko-uralsko-ałtajsko-drawidyjskich. Zbieżności semicko-indoeuropejskie (przy okazji: nie semito-chamicko-indoeuropejskie!) leżą bowiem głównie w warstwie słownictwa (a nie gramatyki, znów wbrew Bańkowskiemu), a to wskazuje raczej na zapożyczenia niż bliskie pokrewieństwo.

Mało tego, większość tych leksykalnych zbieżności dotyczy właśnie języków germańskich i nie jest obecna w innych gałęziach języków indoeuropejskich – co również przeczy bliższym związkom genetycznym. Ludy poprzedzające Germanów i Celtów na ich późniejszych siedzibach to między innymi potomkowie twórców megalitów, a ich języki mogły być spokrewnione z późniejszymi językami semickimi. Takim „semitoidalnym” (Semitish – zob. mapkę poniżej) językiem był prawdopodobnie przedgrecki język Krety, znany z napisów w piśmie linearnym A. Tekstami sporządzonymi w tym piśmie zajmował się przed ok. 20 laty niejaki Benon Zbigniew Szałek, zbadał on też strukturę języka, który z użyciem tego pisma był notowany.


Mapka pochodzi z nieistniejącej już witryny Glena Gordona.

Na poparcie takiej śmiałej hipotezy można przytoczyć jeszcze jeden argument. Otóż w językach semickich do dziś orzeczenie często poprzedza podmiot, ta sama cecha języków celtyckich może być więc wynikiem wpływu semitoidalnego języka nieindoeuropejskich ludów Europy zachodniej.

Uwagi:

  1. Gwiazdka (*) oznacza wyrazy pragermańskie i protogermańskie, a także praindoeuropejskie.
  2. W językach germańskich zaszła tzw. przesuwka spółgłosek, w związku z tym na mocy reguły Raska-Grimma: Po samogłosce nieakcentowanej zamiast f, þ, h, s mamy b, d, g, z (reguła Vernera). Z kolei po samogłosce nieakcentowanej i jednocześnie przed samogłoską akcentowaną zamiast bn, pn, fn mamy pp, zamiast dn, tn, þn mamy tt, zamiast gn, kn, hn mamy kk (reguła Klugego), wreszcie zamiast ln, rn, mn mamy ll, rr, mm (w innych warunkach mn zostało zmienione w bn), do tego w tych samych warunkach sm, sl dały mm, ll. Nowo powstałe germańskie dl (< dhl, tl) również przechodziło w ll, a nw dawało nn. W górnoniemieckim zaszła druga przesuwka, tak że angielskim th, t, d odpowiadają odpowiednio niemieckie d, z ([ts]; czasem s), t, podobnie mamy ang. p – niem. (p)f, ang. k – niem. ch (2. przesuwka jest mniej powszechna i w wielu pozycjach nie zaszła). Niech więc nikogo nie szokuje etymologiczne zestawienie pol. do, dwa – ang. to, two – niem. zu, zwo (zwei) albo IE *dhubh- (por. pol. dno < *dhubhno) – ang. deep – niem. tief.

Wiele „ciemnych” wyrazów germańskich zgromadził Rick McCallister. Wśród nich sporo jest przykładów wzbudzających wątpliwości – wyrazy wydają się mieć przejrzystą etymologię indoeuropejską. W innych wypadkach z kolei etymologie indoeuropejskie podawane w słownikach są bardzo naciągane.

  1. Szereg wyrazów, gł. słownictwa morskiego, technicznego i związanego z instytucjami społecznymi, ma pochodzić z przedindoeuropejskich języków Europy zachodniej. Podobne wyrazy znane są czasem w celtyckim lub greckim. Czasem istnieją nawiązania w baskijskim lub w językach semito-chamickich (zob. też tutaj, szczególnie tutaj). Ponadto w topografii można znaleźć elementy pochodzenia prabaskijsko-akwitańskiego.
  2. Część wyrazów ma odpowiedniki ugrofińskie. Problem, skąd dokąd wędrowały te wyrazy, pozostaje często otwarty; podobieństwo może także wynikać z odległego pokrewieństwa językowego. W językach ugrofińskich można znaleźć odpowiedniki wielu wyrazów indoeuropejskich (w tym słowiańskich czy irańskich). Jest to temat zasługujący na osobne przedstawienie. W każdym razie wpływem uralskim (jeśli nie wprost: ugrofińskim) tłumaczy się zwykle:
    a) germańskie przesuwki spółgłoskowe,
    b) inicjalny akcent ekspiratoryczny (w węgierskim czy fińskim też akcentuje się stale pierwszą sylabę),
    c) uproszczenie gramatyki, zwłaszcza znaczne uproszczenie koniugacji – 2 czasy (teraźniejszy i przeszły, jak w ugrofińskim).
  3. Istnieje wiele wyrazów, których źródeł nie sposób dziś odszukać. Według Vennemanna wyrazy związane z bronią (np. *swerda-, *wǣpna-), prawem (np. *stelan-, *swōnō-, *þeuba-) i życiem społecznym (np. *aþala-, *fulka-, *knexta-) nie zostały zapożyczone z substratu, ale raczej z superstratu, którym był język twórców kultury megalitycznej. Nie wiadomo, czy jakiś związek miał z nim język Piktów.
  4. Istnieją wyrazy posądzane czasem o nieindoeuropejskie korzenie, które mogą być jednak odziedziczone. McCallister umieścił w swoim zestawieniu kilka słów, których indoeuropejskość nie budzi zwykle najmniejszych zastrzeżeń. Przykładami niech będą six, seven, goose. Nawiązania tych wyrazów do form spotykanych w innych językach dowodzą odległego pokrewieństwa językowego. Np. liczebniki wydają się tak konserwatywną warstwą słownictwa, że mogą chyba przetrwać nie tylko tysiąclecia, ale i dziesiątki tysięcy lat. I tak, liczebnik sześć należy rekonstruować jako *ksweks (a nie *sweks czy *seks, obecności nagłosowego *k dowodzą fakty bałtosłowiańskie i indoirańskie). Dzięki temu możliwe jest łączenie go z formami uralskimi (fiń. kuusi, węg. hat < *kūt- ~ *kutt-), drawidyjskimi (*caru), południowokaukaskimi (gruz. ekvsi) i semickimi (hbr. šēš, arab. sittun < *šidþ-). Podobnie pol. gęś, lit. žąsìs, łac. anser < *hanser, gr. khḗn itd. < *ǵhans- jest pokrewne udm. kwaśi ‘mandarynka’, selkup. kueče ‘rodzaj dzikiej kaczki’, jakuc. xās ‘gęś’, mong. geske ‘rybołów’, mandż. ɢasẋa ‘ptak’, koreań. dial. kesani ‘gęś’, lazyj. ḳinč- ‘ptak’.
  5. Część wyrazów o niepewnej etymologii występuje nie tylko w germańskim, ale i w bałtosłowiańskim lub/i w italoceltyckim, czasem greckim. Wyrazy te mogą również być przedindoeuropejskimi zapożyczeniami. Tworzą one tzw. słownictwo północno-zachodnie, a ponieważ jest takich wyrazów sporo (znacznie więcej niż w cytowanym wykazie), trudno je tu dokładniej omawiać. Mogą to być zresztą pozostałości słów niegdyś ogólno-IE, zanikłych w innych językach. Dla niektórych udało się znaleźć odpowiedniki baskijskie lub semickie. Niektóre takie wyrazy to tzw. Wanderwörter czyli zapożyczenia wędrujące, dla których nie da się odtworzyć jednolitej postaci PIE.

Lista wybranych wyrazów germańskich o niepewnej lub nieznanej etymologii

Ciekawy problem stwarza PG *skenka-, *skenkō-, *skanka- (stang. scanca, sceanca ‘podudzie’, ang. shin, shinbone ‘goleń, piszczel’, sgn scincho, skinka ‘goleń’, scinkel ‘udo’, śdn schenke ‘udo’, niem. Schenkel ‘udo’, Schienbein ‘piszczel’, Schinken ‘szynka’, stfryz. skunka, norw. skonk, skank ‘udo, goleń’), występujące też bez s- (śgn hanke ‘udo, biodro’, tyrol. Henkel ‘udo’). Być może jest to wyraz IE, jednak jego etymologia pozostaje niejasna. Wskazuje się tu albo na IE *skei- ‘ciąć’ (np. ang. sheath ‘pochwa, futerał’, łac. scīre ‘wiedzieć’, niem. schief ‘skośny, krzywy’, Schielen ‘zez’, może także schräg ‘ukośny’; por. zwłaszcza stisl. skakkr ‘kulawy, krzywy’, szwedz. dial. skinka ‘kuśtykać’), albo też na inny rdzeń widoczny w wielu różnych odmianach:

Zastanawia jednak bask. zango ‘stopa, noga’ (dial. także zanko, zankho, sanga, sango, sanka), sungo ‘tylna noga barana lub konia’, sanku ‘kulawy’. Być może domniemane waskońskie *skanko ‘noga, stopa’ zostało zapożyczone z PG. Istnieje również teoria, że starobaskijski, w przeciwieństwie do języka współczesnego, tolerował nagłosowe grupy spółgłosek (por. stenkwan-), i kierunek zapożyczenia był odwrotny.

Wyrazy północno-zachodnio-indoeuropejskie, które występują także w bałtosłowiańskim, omówiono w innym miejscu. Zob. też o wyrazach znanych w językach germańskich i słowiańskich, o wyrazach słowiańskich podejrzanych o nieindoeuropejskie pochodzenie.