Wersja z 2016-01-26
English version • Wersja dwujęzyczna • Bilanguage version
Poniższy artykuł referuje argumenty zwolenników teorii glottalnej i krytykę tych argumentów wysuwaną przez obrońców poglądów klasycznych. Tam, gdzie zaznaczono [GJ], twórcą omawianej hipotezy jest autor tego artykułu.
Profesor Charles Barrack zechce przyjąć podziękowania za przesłanie mi swoich prac na temat teorii glottalnej.
Klasyczna gramatyka historyczna rekonstruuje dla języka praindoeuropejskiego (PIE) trzy serie zwartych:
Te trzy standardowe serie można oznaczyć symbolicznie jako T, D, Dʱ. Trzecia seria faktycznie obejmuje spółgłoski dźwięczne szeptane. Rekonstrukcja taka, zwana często teorią standardową, opiera się częściowo na grece, a częściowo na sanskrycie. W starszych pracach rozważano jeszcze możliwość istnienia czwartej serii Tʰ, bezdźwięcznych przydechowych (pʰ, tʰ, ḱʰ, kʰ, kʷʰ), z której jednak ostatecznie zrezygnowano. Założenie istnienia czterech serii zwartych znane jest dziś jako model młodogramatyczny. Powstał on w czasach, gdy uznawano sanskryt wedyjski (mający właśnie takie 4 serie) za język bardzo mało zmieniony w porównaniu z praindoeuropejskim.
Istnieją jednak też inne rekonstrukcje praindoeuropejskiego konsonantyzmu, z których najbardziej znaną jest tzw. teoria glottalna. Pewne jej elementy postulowali już wcześniej Holge Pedersen, André Martinet i Morris Swadesh, ale sama teoria w dojrzałej formie została sformułowana w latach 70. Jej twórcami byli niezależnie badacze radzieccy Tamaz (Thomas) Gamkrelidze i Vyacheslav Ivanov w 1972 oraz lingwista amerykański Paul Hopper w 1973.
Jest rzeczą znamienną, że po początkowym okresie zachwytu ilość zwolenników teorii glottalnej zaczęła maleć i dziś odrzuca ją większość językoznawców. Z czasem powstały też różne jej modyfikacje, często znaczne. Stosunkowo mocno nagłośniony jest dziś model zaproponowany przez Frederika Kortlandta i omówiony w licznych jego pracach, z których wiele jest dostępnych na jego witrynie internetowej.
Poniższa tabela przedstawia rozwój spółgłosek zwartych w poszczególnych grupach języków indoeuropejskich.
s. | An | To | Gr | It | Ce | Ge | Or | Al | BS | Ir | In | PIE | ||
---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|
kl | g1 | g2 | ||||||||||||
1 | T: | T | T | T | T | Θ | Tʰ | T | T | T | T | T | Tʰ | T: |
2 | T | T | D | D | D | T | T | D | D | D | D | D | Tˀ | Tˀ |
3 | T | T | Tʰ | Tʰ | D | Ð | D | D | D | D | Dʱ | Dʱ | Dʱ | Tʰ |
Oznaczenia:
s – seria;
grupy językowe: An – anatolijska, To – tocharska, Gr – grecka, It – italska, Ce – celtycka, Ge – germańska, Or – ormiańska, Al – albańska, BS – bałtosłowiańska, Ir – irańska (z kafirską), In – indyjska (z dardyjską);
PIE – rekonstrukcja dla języka praindoeuropejskiego: kl – model klasyczny (standardowy), g1 – teoria glottalna w wersji Gamkrelidze i Ivanova, g2 – wersja Kortlandta.
T: – mocne (fortes) zwarte bezdźwięczne w przeciwieństwie do słabych (lenes),
T – zwarte bezdźwięczne,
D – zwarte dźwięczne,
Tʰ – bezdźwięczne przydechowe,
Dʱ – dźwięczne przydechowe,
Tˀ – bezdźwięczne ejektywne (abruptywne),
Θ – bezdźwięczne szczelinowe,
Ð – dźwięczne szczelinowe.
Podobną tabelę można znaleźć np. w pracach Barracka [2002:78]. Opozycja siły w językach anatolijskich (T: – T) została tu przyjęta według rekonstrukcji klasycznych (Barrack przyjmuje Tʰ – T). Symbol T nie musi oznaczać spółgłoski słabej: tak jest w anatolijskich i ormiańskim, ale nie np. w greckim (gdzie T jest fonologicznie mocne). W germańskim T oznacza na ogół bezdźwięczną przydechową, zob. niżej.
W wersji Hoppera rekonstrukcja PIE systemu zwartych przedstawiała się zasadniczo następująco:
Natomiast w wersji Gamkrelidzego i Ivanova wyglądała tak:
Założono przy tym, że zwykłe bezdźwięczne p, t, ḱ, k, kʷ zjawiały się czasem jako alofony bezdźwięcznych przydechowych, i podobnie obok dźwięcznych przydechowych pojawiały się zwykłe dźwięczne b, d, ǵ, g, gʷ jako ich warianty alofoniczne. Innymi słowy, zgodnie z teorią glottalną 3 serie IE zwartych przedstawiały się jako Tʰ ~ T, Tˀ, Dʱ ~ D.
Alofony nieprzydechowe pojawiały się w rdzeniach, w których występowała inna przydechowa, z powodu reguły zabraniającej występowania więcej niż jednej przydechowej w tym samym rdzeniu. Od dialektu zależało, która spółgłoska traciła przydech: pierwsza w grupie indyjskiej i w grece, druga w grupie italskiej.
Proponowany przez glottalistów system zwartych nie wynikał z metod rekonstrukcji używanych w językoznawstwie historycznym, ale z zależności obserwowanych w językach świata, zwanych uniwersaliami typologicznymi. Faktycznie jednak oparto go na konsonantyzmie ormiańskim. W odróżnieniu od klasycznego poglądu zawierał zwarte abruptywne (ejektywne, występujące w pewnych dialektach ormiańskich).
Przez pewien czas teoria glottalna była dość popularna, a nawet traktowano ją jako kolejny etap rozwoju fonetyki historycznej języków indoeuropejskich następujący po teorii laryngalnej. Z czasem okazało się jednak, że wiele argumentów glottalistów jest łatwych do obalenia, a sama teoria musiała zostać znacznie zmodyfikowana pod naporem faktów.
Poniżej zajmiemy się przedstawieniem różnorakich argumentów zwolenników teorii glottalnej i ich szczegółową analizą.
Stwierdzono, że inwentarz zwartych proponowanych dla PIE, złożony z szeregów spółgłosek bezdźwięcznych, dźwięcznych i dźwięcznych przydechowych (szeptanych), nie jest wiarygodny, gdyż przykładów podobnych systemów nie zna typologia lingwistyczna. Natomiast system zwartych proponowany przez teorię glottalną jest jakoby pospolity wśród języków świata.
Roman Jakobson jednak pomylił się, zapewniając, że nie istnieje język o systemie zwartych takim, jaki standardowo postuluje się dla PIE. W rzeczywistości istnieją nieliczne języki mające przydechowe dźwięczne, ale niemające przydechowych bezdźwięcznych. Robert Blust pokazał nawet, że istnieje system ze zwartymi bezdźwięcznymi, dźwięcznymi i dźwięcznymi przydechowymi – w języku kelabit z Borneo. Co więcej, inny język austronezyjski, madurski, używany na Jawie i wyspie Madura, według oryginalnego i szczegółowego opisu Kiliaana także zawiera taki system zwartych, choć istniejące w nim dźwięczne przydechowe (Dʱ) opisano później błędnie jako bezdźwięczne [Barrack 2003b:2]. Argument Jakobsona jest więc zwykłą plotką, choć prawdą jest, że standardowa rekonstrukcja zawiera rzadkość typologiczną.
Należy jednak pamiętać, że system zaproponowany przez teorię glottalną nie jest wcale lepszy pod tym względem. Można wręcz powiedzieć, że jest on jeszcze mniej wiarygodny. Owszem, podstawowa wersja Hoppera (T, Tˀ, D) jest dobrze ugruntowana typologicznie, ale nie tłumaczy występowania dźwięcznych przydechowych lub śladów po nich w językach IE. Dlatego też, aby wytłumaczyć dane z różnych języków, Gamkrelidze i Ivanov stwierdzili, że 3. seria zwartych zawierała dźwięczne i dźwięczne przydechowe jako warianty alofoniczne: D ~ Dʱ. Już tylko ten fakt stanowiłby typologiczną osobliwość.
Ponadto, jak wykazały badania, w językach świata nie ma w zasadzie przypadku, by spółgłoski ejektywne występowały obok dźwięcznych przydechowych. Tylko w jednym z języków buszmeńskich (!Xũ) stwierdzono występowanie jednego fonemu dźwięcznego przydechowego /gʱ/ obok serii zwartych ejektywnych. Język ten zawiera 6 serii wydechowych zwartych (całkiem inaczej niż PIE zdaniem glottalistów) i jest pod wieloma względami osobliwy typologicznie.
Wczesne rekonstrukcje języka praindoeuropejskiego niewolniczo powielały struktury znane w sanskrycie, który uznawano za najbardziej zachowawczy i najmniej odległy od prajęzyka. Między innymi przyjmowano istnienie w PIE, podobnie jak w sanskrycie, 4 serii spółgłosek zwartych: T, Tʰ, D, Dʱ. Istnienie serii Tʰ nie zostało ostatecznie potwierdzone: bezdźwięczne przydechowe w sanskrycie pochodzą głównie z prajęzykowych sekwencji bezdźwięczna + laryngalna, i w innych językach IE odpowiadają im na ogół zwykłe bezdźwięczne. Serię bezdźwięcznych przydechowych usunięto z rekonstrukcji prajęzykowego konsonantyzmu, jednak dźwięczne przydechowe (szeptane) w niej pozostały, co spowodowało problemy typologiczne omówione powyżej.
Za aktualny wciąż jednak uznano zarzut niewolniczego kopiowania struktur sanskryckich, a w szczególności rozróżniania serii dźwięcznych i dźwięcznych przydechowych (D : Dʱ). Rzeczywiście, tego rodzaju opozycja spośród wszystkich języków IE występuje tylko w językach indyjskich.
Argument ten nie wydaje się zbyt silny. Całkowicie błędne jest rozumowanie, że jeśli pewne elementy rekonstrukcji oparte na sanskrycie okazały się nietrafne, to błędem jest w ogóle opieranie się na tym języku. Tak nie jest, i dlatego nie powinniśmy odrzucać danych sanskryckich.
Kolejny argument glottalistów ma znów charakter typologiczny. Wskazuje się mianowicie, że jeśli w inwentarzu fonemów brakuje spółgłoski zwartej dźwięcznej, to jest nią welarna g (lub uwularna ɢ). Z drugiej strony jeśli w systemie brakuje zwartej bezdźwięcznej, to najczęściej wargowej p. I podobnie pˀ jest wśród języków świata znacznie rzadszym dźwiękiem niż inne ejektywne.
W PIE prawdopodobnie w ogóle nie było wargowego dźwięku serii 2., rekonstruowanego standardowo jako b, natomiast w teorii glottalnej jako pˀ. Propozycja glottalistów byłaby więc bliska prawidłowości uniwersalnej.
Argument ten jest w całości nietrafny, a stwierdzenia glottalistów okazują się po raz kolejny zwykłymi plotkami. Z obliczeń Maddiesona przeprowadzonych na próbie reprezentatywnej wynika bowiem, że ponad 10% języków świata zawiera fonem /pˀ/, a jeśli ograniczyć się tylko do języków mających jakiekolwiek fonemy ejektywne, to udział ten wyniesie ponad 60% [Barrack 2002:81]. Inaczej mówiąc, gdyby PIE rzeczywiście posiadał zwarte abruptywne, należałoby zakładać na bazie statystyki, że posiadał również ejektywną wargową.
Kolejnym argumentem zwolenników teorii glottalnej jest fakt, że w standardowej rekonstrukcji żaden IE rdzeń nie zawiera dwóch zwykłych dźwięcznych zwartych. Brak rdzeni typu *deg- nie da się niczym objaśnić, nie wiadomo bowiem, co miałoby zapobiegać współwystępowaniu dwóch spółgłosek dźwięcznych.
Na gruncie teorii glottalnej rdzenie te miałyby strukturę typu *tˀekˀ-, a zatem występowałyby w nich dwie spółgłoski ejektywne. Brak takich rdzeni w PIE miałby znów tłumaczenie typologiczne: rdzenie z dwiema spółgłoskami ejektywnymi nie występują jakoby w językach świata [Hopper 1973].
W rekonstrukcjach klasycznych brak nie tylko rdzeni typu *deg-, ale także rdzeni zawierających jednocześnie bezdźwięczną i dźwięczną przydechową, tj. typów *tegʱ- i *dʱek-. Rzadkie są rdzenie *degʱ-, *dʱeg-. Częste są zatem tylko rdzenie typu *tek-, *teg-, *dek-, *dʱegʱ-. Takie ograniczenia są typologicznie dziwne i nie mogą być wyjaśnione asymilacją czy dysymilacją, przy założeniu, że zarówno zwykłe dźwięczne jak i dźwięczne przydechowe powinny w tych procesach zachowywać się identycznie. Skoro jednak zwykłe dźwięczne nie były dźwięczne, ale abruptywne, jedynymi dźwięcznymi były dźwięczne przydechowe. Aby wyjaśnić brak typów *tegʱ- i *dʱek-, Hopper sformułował zasadę, że dwie zwarte jednego rdzenia muszą się zgadzać pod względem dźwięczności. A ponieważ spółgłoski ejektywne stoją poza opozycją dźwięczności, były one przynajmniej częściowo wyłączone z tej reguły.
Z pozoru argument glottalistów wydaje się mocny, jednak głębsza analiza zagadnienia znów rodzi wątpliwości. A więc przede wszystkim teoria glottalna usiłuje tłumaczyć tylko brak rdzeni typu *deg- (w oparciu o uniwersalia typologiczne), ale zupełnie nie wyjaśnia braku rdzeni typów *tegʱ- i *dʱek-. Stwierdzenie, że spółgłoski dźwięczne nie występują obok bezdźwięcznych w jednym rdzeniu nie jest bowiem objaśnieniem, ale opisem obserwacji. Na gruncie teorii klasycznej wysunięto natomiast kilka objaśnień tych obserwacji.
Przede wszystkim zauważono [Erhart 1982], że łączna frekwencja zwartych dźwięcznych i dźwięcznych przydechowych jest zbliżona do frekwencji bezdźwięcznych. Założono więc, że w najwcześniejszej fazie prajęzyka istniały tylko dwie serie spółgłosek, a następnie 2. seria rozszczepiła się na dźwięczne i dźwięczne przydechowe. Cztery pierwotnie możliwe typy rdzeni zawierających dwie zwarte rozwinęły się przy tym następująco:
faza I | faza II |
---|---|
TAK- | *tek- |
TAG- | *teg- |
DAK- | *dek- |
DAG- | *dʱegʱ- |
W rekonstrukcji fazy I symbole T, K oznaczają spółgłoski zwarte pierwszej pierwotnej serii (bezdźwięczne), symbole D, G – spółgłoski drugiej serii (dźwięczne), zaś A jest symbolem samogłoski.
Hipoteza ta tłumaczy brak rdzeni typów *deg- (zamiast nich występują *dʱegʱ-), *tegʱ- (zamiast nich: *teg-) i *dʱek- (zamiast nich: *dek-), a także rzadkość typów *degʱ- i *dʱeg- (których to nie powinno być w ogóle). Posiada jednak dwa zasadnicze mankamenty, które przemawiają za jej odrzuceniem:
Brak rdzeni typów *tegʱ- i *dʱek- daje się wytłumaczyć na gruncie teorii klasycznej także – paradoksalnie – stosując domniemanie Gamkrelidzego i Ivanova o zakazie występowania dwóch przydechowych w jednym rdzeniu.
W tym celu należy założyć, że 1. seria zwartych pierwotnie rzeczywiście zawierała bezdźwięczne przydechowe, odrzucając naturalnie wszelkie przypuszczenia o artykulacji ejektywnej w serii 2. (a więc zamiast klasycznego systemu *t – *d – *dʱ rekonstruować *tʰ – *d – *dʱ przynajmniej w fazie starszej). Na pewnym etapie rozwoju prajęzyka w pierwotnych rdzeniach typów *tʰegʱ- i *dʱekʰ- doszło do utraty aspiracji zwartej dźwięcznej, przez co dźwięczne przydechowe zwarte serii 3. przechodziły do serii 2. (oczywiście pod warunkiem, że zawierała ona spółgłoski dźwięczne typu *d, a nie ejektywne typu *tˀ). W fazie rozwoju, którą przedstawia się standardowo w rekonstrukcjach prajęzyka, zanikła aspiracja przy bezdźwięcznych w każdej pozycji, przynajmniej w większości dialektów (np. niekoniecznie w protogermańskim). Wreszcie w poszczególnych dialektach dochodziło do zaniku aspiracji w rdzeniach zawierających dwie dźwięczne przydechowe:
faza I | faza II | faza III | faza IV | |||
---|---|---|---|---|---|---|
indyjskie | italskie | grecki | ||||
I | II | |||||
*tʰegʱ- | *tʰeg- | *teg- | *teg- | *teg- | *teg- | *teg- |
*dʱekʰ- | *dekʰ- | *dek- | *dek- | *dek- | *dek- | *dek- |
*dʱegʱ- | *dʱegʱ- | *dʱegʱ- | *degʱ- | *dʱeg- | *tʰekʰ- | *tekʰ- |
Nie jesteśmy pewni, czy rzeczywiście zwarte 1. serii były przydechowe, wiemy jednak na pewno, że obecność dwóch spółgłosek przydechowych w rdzeniu rzeczywiście nie była dopuszczalna. W językach indyjskich i italskich zanikła przy tym aspiracja dźwięcznych (zob. tabela), natomiast w grece aspiracja bezdźwięcznych (już po ubezdźwięcznieniu dawnych dźwięcznych przydechowych).
Kolejna hipoteza [Barrack 2002:81nn] podaje w wątpliwość słuszność obserwacji glottalistów. Podnosi się mianowicie, że rdzenie typu *deg- są jednak obecne w rekonstrukcjach indoeuropejskich, choć zdarzają się wyjątkowo. Wskazuje się m.in. (przykłady częściowo za Barrackiem, częściowo własne) na *bed- ‘puchnąć’ z rozszerzeniem *bdel- ‘ssać’, *ǵab- ‘uważać, troszczyć się’ (por. ros. zabota ‘troska’, ang. keep ‘trzymać’), *deg- ‘dotykać’ (por. ang. touch, znane też w toch., tu może też łac. digitus ‘palec’), *gad- ‘mówić’ (por. gadać, znane także z jęz. indyjskich). Nawiasem mówiąc, część z tych rdzeni zawiera *b, jakoby w PIE nieistniejące.
Z analizy PIE leksykonu wynika, że zwarte 2. serii (D w teorii standardowej, Tˀ według glottalistów) były w ogóle rzadkie (stąd wyżej omówiona hipoteza Erharta). W słowniku Pokornego tylko 187 rdzeni na 2027 zaczyna się od zwartej „glottalnej” (tzn. dźwięcznej nieaspirowanej), a 70 rdzeni kończy się na taką spółgłoskę. Prawdopodobieństwo istnienia rdzenia, który jednocześnie zaczynałby się od D i kończył na D, wynosi więc zaledwie 0,32% (jest to wyrażony w procentach wynik mnożenia prawdopodobieństw: 187/2027 × 70/2027). Oczekiwana ilość rdzeni rozważanego typu wynosiłaby 6 lub 7, a w rzeczywistości jeszcze mniej, gdyż rdzeń nie może zaczynać i kończyć się tą samą spółgłoską. Jest to wynik, który dość dobrze zgadza się z rekonstrukcjami, z czego wynika, że kolejny argument glottalistów nie przedstawia istotnej wartości.
We współczesnym sformułowaniu Dybo [2002] reguła Wintera (niesłusznie zwana „prawem”) głosi, że w rozwoju języka bałtosłowiańskiego indoeuropejskie krótkie samogłoski, dyftongi i sonanty uległy wzdłużeniu przed oryginalną zwartą drugiej serii (D) i otrzymały intonację akutową, tj. taką samą, jak oryginalne połączenia samogłosek z laryngalną. Zwarte trzeciej serii (Dʱ) nie powodowały wzdłużenia. Przykłady z polskiego:
Zgodnie z regułą (“prawem”) Lachmanna krótkie samogłoski wzdłużały się w italskim przed praindoeuropejską zwartą dźwięczną (D), po której następowała zwarta bezdźwięczna. Przykłady z łaciny:
Zwarte 1. i 3. serii (bezdźwięczne i dźwięczne przydechowe) nie wywoływały wzdłużenia, np.:
Uważa się, że teoria glottalna wyjaśnia mechanizm obu tych reguł. Zwarte 2. serii mogły być preglottalizowane, przynajmniej w italskim i bałtosłowiańskim, albo też byłe spółgłoski ejektywne stały się preglottalizowane nim utraciły glottalizację i stały się dźwięczne. Ich preglottalizacja mogła następnie zaniknąć, wzdłużając poprzedzające samogłoski w pewnych otoczeniach fonetycznych. Takie założenie jest typologicznie uzasadnione, gdyż podobne zjawisko można obserwować m.in. w języku quileute, gdzie sekwencje typu akˀa ~ aʔkˀa ~ ākˀa mogą być swobodnie wymieniane.
Przeciwnicy teorii glottalnej zauważają, że zarówno reguła Wintera, jak i reguła Lachmanna są kontrowersyjne, bowiem nie wydają się bezwyjątkowe (zatem nie są to reguły fonetyczne w sensie młodogramatycznym). Niektóre wyjątki zostały wyjaśnione, inne nie. Niektórzy uważają nawet, że reguły te są sztuczne, a wszystkie przykłady powinno się wyjaśniać, odwołując się do analogii lub innych czynników.
I tak, reguła Wintera nie zachodziła przed sD, Ds, Dr, Dn, np. dobry < *dhabro- (por. niem. tapfer ‘dzielny, odważny’ < ‘dobry’, łac. faber ‘rzemieślnik’), pol. dno < *dhub-no- (por. ang. deep). Są też jednak inne wyjątki, jak woda < *wod-, stóg < *stog- (por. ang. stack), lub pod < *pod-, dla których istnieją tylko objaśnienia indywidualne, nie zawsze przekonujące (np. odnośnie przykładu stóg trzeba zauważyć geminację w germańskim, która także nie jest objaśniona).
Istnieją też pewne inne wypadki wzdłużenia w bałtosłowiańskim. Jeden z takich wypadków jest widoczny w słowiańskim rdzeniu *sěk- < *sēk- ‘siec, ciąć’, por. lit. į̀sekti, łac. secō z krótką samogłoską e. Dybo opisał wzdłużenie, które zachodziło przed oryginalną grupą Dʱn, co jest zdumiewające, bo pierwotne grupy Dn nie powodowały wzdłużenia. Przykłady:
Reguła Lachmanna także nie jest bezwyjątkowa. Nie działa w formach słowotwórczo izolowanych, jak:
a także w pewnej ilości innych wypadków, jak:
W ostatnim przykładzie doszło zapewne do zmieszania dwóch czasowników, *strig- ‘drasnąć’ (por. stang. strīcan ‘oczyścić’, pol. strzyc) i *stregh- ‘ścisnąć, związać’ (por. stang. strengan ‘dołączyć’), i „wyjątkowa” forma bez wzdłużenia pochodzi od drugiego z nich. Istnieje też pogląd, że wysokie samogłoski były odporniejsze na wzdłużenie, stąd wahania w rezultatach. Z drugiej strony, długa samogłoska w ēmptus < *em-to- (por. emō ‘biorę, kupuję’) nie jest objaśniona.
Ważność reguły Lachmanna podważają także sporadyczne wypadki powstawiania geminaty z jednoczesnym skróceniem poprzedzającej samogłoski, np. cippus ‘kamień graniczny’ < *ceipos (zaświadczony acc. ceipom), Juppiter < Jūpiter, littera < leitera (zaświadczone w 122 p.n.e.), mittō ‘posyłam’ wobec meit- w innych językach italskich (< PIE *meitH2-), Varrō obok vārus ‘krzywonogi’.
Nawet gdy uznamy obie reguły za ważne, nie będą one mocnym dowodem glottalnej natury zwartych drugiej serii. Jak powszechnie wiadomo, samogłoski są wymawiane dłużej przed spółgłoską dźwięczną. W angielskim różnica długości jest słyszalna, gdy zestawiamy pary w rodzaju bat ‘nietoperz’ i bad ‘zły’ – samogłoska w drugim wyrazie jest zauważalnie dłuższa niż w pierwszym. A zatem jeśli druga seria zwartych obejmowała spółgłoski dźwięczne, tak jak stwierdza teoria standardowa, mogły one wzdłużać poprzedzającą samogłoskę bez potrzeby glottalizacji.
Jednocześnie trzecia seria zwartych nie wzdłużała poprzedzających samogłosek, mimo że jak wykazały badania eksperymentalne, dźwięczne przydechowe powodują wzdłużenie jeszcze silniejsze niż zwykłe dźwięczne. Działo się tak być może dlatego, że w tym czasie nie były one w pełni dźwięczne. Warto zauważyć, że przynajmniej w italskim byłe dźwięczne przydechowe stały się bezdźwięcznymi szczelinowymi. Przypuszczenie, że podobny proces miał miejsce także w bałtosłowiańskim, jest spekulatywne, ale nie wykluczone.
Można jednak znaleźć i inne objaśnienie. Oryginalnie krótkie samogłoski zachowywały się przed D w bałtosłowiańskim dokładnie jak przed laryngalnymi, które były prędzej rodzajem przydechu lub spółgłoskami szczelinowymi niż zwartymi glottalnymi. Poszukiwania typologiczne pokazują, że obie te klasy dźwięków wywołują przeciwstawne rezultaty u sąsiadujących samogłosek. Zakładany element glottalny 2. serii zwartych działał tak samo jak laryngalna, wywołując intonację akutową, a zatem także musiał być szczelinowy. Innymi słowy, zwarte drugiej serii zachowywały się jak grupy HD, a nie ʔD (jak są one ostatnio bezpodstawnie rekonstruowane), tj. były raczej preaspirowane niż preglottalizowane. I nawet jeśli pochodzenie zakładanej preaspiracji nie zostało jeszcze wyjaśnione w szczegółach, możliwe jest twierdzenie, że preaspiracja ta miała coś wspólnego ze zmianami systemu zwartych w germańskim, który był rezultatem działania fonologicznego procesu usilnienia.
Warto zauważyć, że także germańskie zwarte bezdźwięczne, które (zgodnie z teorią standardową) rozwinęły się z indoeuropejskich zwartych dźwięcznych w efekcie pierwszej germańskiej przesuwki spółgłosek, są często preaspirowane w pozycji nienagłosowej. A zatem domniemana preaspiracja drugiej serii zwartych mogła być cechą arealną wczesnych dialektów germańskich i bałtosłowiańskich. Wydaje się, że preaspiracja była rzeczywiście bezdźwięczna (hD). W bałtosłowiańskim spowodowała wzdłużenie poprzedzającej samogłoski i jej rosnącą intonację, a następnie zaniknęła. Gdy w germańskim pierwotne zwarte bezdźwięczne rozwinęły się w szczelinowe w rezultacie usilnienia, preaspirowane zwarte dźwięczne stały się bezdźwięczne, ulegając asymilacji.
Do glottalnego objaśnienia reguł Wintera i Lachmanna można dodać jeszcze jedno zastrzeżenie. Aby bowiem w pełni wyjaśnić różnice w rozwoju zwartych 2. serii, trzeba by założyć, że postulowana zmiana Tˀ w D, mimo że nietypowa, musiała zajść niezależnie w różnych gałęziach, już po rozpadzie języka praindoeuropejskiego na dialekty. Taki równoległy rozwój prowadzący do identycznych ale niezależnych rezultatów byłby zdumiewającym zbiegiem okoliczności.
Jak widać z powyższej analizy, argumenty glottalistów nie są poważne. Część ma charakter pozorny, inne wskazują na problemy, które udaje się wyjaśnić na gruncie teorii klasycznej, i to często lepiej niż przyjmując założenia teorii glottalnej. Ponadto istnieje cały szereg faktów, których teoria glottalna nie jest w ogóle w stanie objaśnić.
Jak wspomniano wyżej, teoria glottalna nie została sformułowana na bazie metod porównawczych językoznawstwa historycznego, ale w oparciu o rozważania typologiczne, a nawet statystyczne. I choć niektórzy glottaliści twierdzą co innego, ich twierdzenia rozmijają się z prawdą.
Uważają oni mianowicie, że podstawą do rekonstrukcji jest podobieństwo systemu zwartych w ormiańskim i germańskim. W rzeczywistości zachodzi między nimi bardzo istotna różnica: bezdźwięczne przydechowe Tʰ rozwinęły się w ormiańskim z pierwszej serii zwartych, podczas gdy w germańskim z drugiej serii zwartych. Konsekwencją tego stanu rzeczy jest też fakt, że ormiańskie bezdźwięczne nieprzydechowe T odpowiadają germańskim bezdźwięcznym przydechowym Tʰ.
Fakt ten jest całkowicie pomijany lub wypaczany przez glottalistów. Próbują oni na przykład „dowodzić”, że germańskie bezdźwięczne wcale nie są przydechowe. Tymczasem prawdą jest, że aspiracja była i jest powszechna we wszystkich językach germańskich. Nie ma tu znaczenia fakt, że w angielskim występuje głównie przed samogłoską akcentowaną, i to o ile zwartej nie poprzedza spirant s. Inne języki germańskie mają bowiem mniej tego typu ograniczeń. W szczególności zmiana dawnych bezdźwięcznych w afrykaty lub spiranty w górnoniemieckim (tzw. druga przesuwka spółgłosek) dowodzi, że silna aspiracja musiała towarzyszyć bezdźwięcznym zwartym niezależnie od akcentu następującej samogłoski.
W każdym razie brak jest dowodów bezpośrednich na poprawność rekonstrukcji glottalnej, a choć nie są one bezwzględnie wymagane (na przykład teoria klasyczna też nie dysponuje dowodem istnienia gʷʱ – labiowelarnej spółgłoski dźwięcznej przydechowej), to nie można też powiedzieć, że występują wskazania pośrednie. Nie są nimi uniwersalia typologiczne, które rzadko bywają absolutne i bezwyjątkowe. Takie podejście jest metodologicznie podejrzane, a nawet można uważać je za błąd metodologiczny.
Teoria glottalna ma problem, by objaśnić, w jaki sposób systemy zwartych poszczególnych dialektów IE rozwinęły się z systemu istniejącego w języku macierzystym.
W teorii klasycznej języki indoeuropejskie podzielono na dwie grupy w zależności od rozwoju spółgłosek palatowelarnych ḱ, ǵ, ǵʱ. W pierwszej grupie na ich miejscu spotykamy dziś zwykłe welarne k, g, gʱ, w drugiej afrykaty lub szczelinowe (np. w sanskrycie ś, j, h, w słowiańskim s, z). Grupy te nazwano terminami kentum i satəm, będącymi nazwami liczebnika 100 w starołacińskim i awestyjskim.
Dla glottalistów bardziej istotny jest podział języków IE na grupy taihun i decem. Terminy te utworzył w 1981 Hopper od nazw liczebnika 10 w gockim i łacinie. W językach taihun (anatolijskie, tocharskie, germańskie i ormiański) dawne ejektywne tˀ zachowuje się jako bezdźwięczne t, podczas gdy w językach decem (pozostałe) na jego miejscu występuje dźwięczne d.
W tocharskim cały stary system zawalił się i wszystkie trzy serie zmieszały się w jedną. W anatolijskim na miejscu dawnej opozycji trójczłonowej powstała dwuczłonowa opozycja siły (fortis – lenis, T: – T). Typologicznie częsta dwuczłonowa opozycja dźwięczności (T – D) rozwinęła się w celtyckim, albańskim, bałtosłowiańskim i irańskim (może też w starożytnym macedońskim). W indyjskim stary system zachował się w całości, ale dla większej symetrii i większej stabilności dodano szereg bezdźwięcznych przydechowych. Grecki i italski ubezdźwięczniły serię przydechowych dźwięcznych do pospolitszej serii przydechowych bezdźwięcznych. Wreszcie w germańskim i ormiańskim doszło do przesuwek wszystkich trzech serii.
Jeśli PIE miał system niestabilny typologicznie, jak klasyczny T – D – Dʱ, wówczas należałoby oczekiwać, że rozwinie się on w różne bardziej typowe systemy w różnych językach potomnych, co rzeczywiście obserwujemy. Jeśli zaś PIE dysponował systemem typologicznie pospolitym i przez to stabilnym, jak (bezzasadnie) chcą glottaliści, to należałoby się spodziewać, że zachowa się on przynajmniej w niektórych z języków potomnych, co w rzeczywistości nie ma miejsca: żaden język IE nie zachowuje domniemanych spółgłosek abruptywnych. Ponadto należałoby wyjaśnić, dlaczego właściwie uległ on różnokierunkowym zmianom. Teoria glottalna nie daje takiego objaśnienia.
Istnieje kilka prób obrony teorii glottalnej przed tymi zarzutami.
Jeżeli PIE nie dysponował rzeczywistymi spółgłoskami ejektywnymi, ale np. preglottalizowanymi, system mógł być mało stabilny i dlatego uległ ewolucji w językach potomnych.
Nawet stabilne systemy zmieniają się, i zastrzeżenia wynikające z rozważań teoretycznych nie mogą obalić rekonstrukcji wyprowadzonej z porównania form zaświadczonych w językach potomnych.
Jest jednak problematyczne, czy teoria glottalna dostarcza rekonstrukcji wynikającej z porównania form zaświadczonych. Zamiast tego używa się argumentów statystycznych, w dodatku opartych na błędnie interpretowanych danych.
Aby wyjaśnić obserwowane zmiany postulowanego systemu spółgłosek zwartych we wszystkich grupach języków indoeuropejskich, zwolennicy teorii glottalnej zakładają, że zmiany były wynikiem oddziaływania substratu.
Takie objaśnienie nie pozwala jednak zrozumieć, dlaczego oddziaływanie to miałoby być najsłabsze na peryferiach, w językach taihun, a więc na pewno przynajmniej w grupie germańskiej i tocharskiej. Zgodnie z modelem glottalnym te właśnie grupy (obok ormiańskiej i anatolijskiej) miałyby być zmienione najmniej.
Pojawiła się także idea, że teoria glottalna opisuje starsze stadium PIE, poprzedzające tradycyjną rekonstrukcję.
Rozwiązanie takie można przede wszystkim traktować jako próbę honorowego wycofania się glottalistów z głoszonych tez. Jest bowiem ono przyznaniem, że po pierwsze systemy germański i ormiański rozwinęły się niezależnie od siebie ze stanu od dawna postulowanego przez teorię standardową, a zatem podział na języki taihun i decem (zob. niżej) jest całkowicie bezzasadny. Po drugie, wobec tego odrzucenie idei pierwotności języków taihun prowadzi do pozbawienia teorii glottalnej resztek podstaw do zastosowania metody porównawczej i konieczność oparcia się wyłącznie na statystyce i językowych uniwersaliach. Po trzecie, przyznanie, że system zwartych T – D – Dʱ jednak istniał w późnej epoce ogólnoindoeuropejskiej, unieważnia wszelkie argumenty przemawiające za istnieniem „elementu glottalnego” w drugiej serii spółgłosek, takie jak reguła Wintera, reguła Lachmanna, czy domniemane ślady preglottalizacji w językach germańskich. Wreszcie postulowanie istnienia systemu glottalnego poprzedzającego standardowy wymaga odniesienia się do danych zewnętrznych, nostratyckich, co też nie udaje się najlepiej, o czym niżej.
W pięciu grupach języków indoeuropejskich (anatolijskiej, celtyckiej, albańskiej, bałtosłowiańskiej, irańskiej) doszło do utożsamienia szeregu D z Dʱ przy zachowaniu odrębności szeregu T, natomiast w żadnej grupie nie zmieszały się tylko szeregi T z D ani tylko T z Dʱ (w grupie tocharskiej utożsamiły się wszystkie 3 szeregi). Łatwość mieszania się serii 2. i 3. może być argumentem za tym, że różniły się one tylko jedną cechą dystynktywną (przydechem).
Prawdą jest, spółgłoski zwarte serii 2. i 3. miały niższą frekwencję niż spółgłoski serii 1., i dzięki temu ich opozycja była mniej obciążona funkcjonalnie. Należy jednak wątpić, aby to było dostatecznym powodem łatwości ich mieszania się.
Zgodnie z koncepcją tradycyjną niektóre języki indoeuropejskie uległy w swoim rozwoju procesowi nazwanemu przesuwką spółgłosek – Lautverscheibung. Należą do nich głównie germańskie i ormiański. Na przykład na miejscu domniemanych IE dźwięcznych w obu wypadkach pojawiają się bezdźwięczne.
Teoria glottalna całkowicie odwraca sytuację. Zgodnie z nią stan w językach germańskich i w ormiańskim jest pierwotny (a w każdym razie bliski pierwotnemu), natomiast faktyczna przesuwka miała miejsce w tych grupach, gdzie na miejscu spółgłosek ejektywnych mamy dziś dźwięczne, a więc np. w indoirańskich, bałtosłowiańskich, italskich czy w greckim.
Kolebki Indoeuropejczyków należy szukać tam, gdzie dziś występują języki zmienione stosunkowo najmniej. Inne miałyby ulec zmianie podczas migracji z tego obszaru i zajmowania nowych terenów. Model dyferencjacji oparty na teorii glottalnej jest więc zupełnie inny niż ten, który wypracowano dla teorii klasycznej. Praojczyzny Indoeuropejczyków szukają glottaliści najczęściej w Armenii, podczas gdy pogląd tradycyjny wskazuje najczęściej stepy Ukrainy i Rosji.
Teoria glottalna „cieszyła się dość znacznym gronem naśladowców przez pewien czas, i wciąż ma zwolenników, ale została odrzucona przez większość indoeuropeistów” [Fortson 2004:54]. Ostatnio Bomhard próbuje podeprzeć teorię glottalną w swojej kontrowersyjnej wersji teorii nostratyckiej.